wyciągnęłam z szafy rodziców ZENITA (model z wbudowanym diodowym światłomierzem),
zapisałam się na kółko fotograficzne do domu kultury (zajęcia kosztowały symboliczne grosze, a nauczyciel był niesamowicie utalentowanym człowiekiem uwielbiającym Renatę Przemyk),
wywołałam swój pierwszy film i pierwsze świadome zdjęcia - oto one (a raczej ich skany).
sentymentalnie się zrobiło... :) to już wtedy miałaś wysmakowane kadry! m.
OdpowiedzUsuńno bo zenit to jest to! mówiłam :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, gosia.
"m": dziękuję serdecznie za wiarę w moje zdjęcia i kadrowanie :-)
OdpowiedzUsuńGosia: oj tak fotografowanie Zenitem było gigantycznym doświadczeniem i wielką przyjemnością:-) To co, robimy powrót do klasyki??:-)
Pozdrawiam!!!